La dolce vita
Po ponad pół roku nieobecności wracam na bloga :) Wszystko za sprawą krótkiego wyjazdu do Włoch, dzięki któremu miałam okazję odkurzyć aparat.
Mediolan przywitał nas deszczem. W dzielnicy Navigli załapaliśmy się jeszcze na aperitivo, czyli drinka za dziesięć euro i otwarty bar z przekąskami. Można jeść do woli :)
Przez cały tydzień przed wyjazdem zaklinałyśmy deszcz i w końcu żadna z nas nie spakowała parasola. Trzeba było ratować się na miejscu. W efekcie z Włoch poza magnesami, pocztówkami, kawą i ciasteczkami cantuccini przywiozłam... żółty parasol (kupiony na ulicy za pięć euro). Na szczęście potem już praktycznie się nie przydał.
Katedra Duomo i galeria Wiktora Emanuela, czyli dwie główne atrakcje Mediolanu, robią wrażenie! Zarówno nocą, jak i za dnia.
Prada, Gucci, Louis Vuitton... "tu jest jakby luksusowo!"
W Mediolanie odwiedziliśmy jeszcze park Sempione, gdzie znajduje się zamek Sforzów.
A kawałek za parkiem mediolański łuk triumfalny.
I jeszcze jedna obserwacja prosto z Milano: tramwaje jeżdżą tam baaardzo powoli ;)
Po wieczorze i poranku w Mediolanie przyszedł czas na Genuę. Dwie godziny drogi samochodem i znaleźliśmy się w przeuroczym mieście nad Morzem Liguryjskim.
Na ulicach Genui jest bardzo kolorowo. I mowa tutaj nie tylko o parasolkach, ale też o wielokulturowości, z jaką można się tam zetknąć.
Widok z naszego uroczego mieszkanka na port w Genui, coś pięknego!
Na koniec wycieczki - Portofino, oddalone od Genui o około 25 kilometrów.
Jak widać nad morzem nawet pogoda nam dopisała!
I na koniec - ekipa ;) Ciao Italia!
Komentarze
Prześlij komentarz