Hola Valencia!


Może nie widziałam (jeszcze) wielu krajów południowej Europy, ale muszę przyznać, że jestem zakochana w Hiszpanii. Wspaniale było więc wrócić do niej po dwóch latach. I to w czasie, kiedy u nas na dobre zadomowiła się zima.


Kierunek tej wycieczki znany był mniej więcej od połowy zeszłego roku. Walencja! Wszystko dzięki naszej Pauli, która w tym pięknym mieście miała okazję pobyć o wiele dłużej niż my (czego oczywiście zazdroszczę).





Walencja urzekła mnie swoją architekturą - zabytkami, kamienicami, placykami i fontannami...





...co w połączeniu z morzem, szerokimi plażami i palmami stanowi dla mnie przepis na miejsce idealne!






Nieopodal walenckiej plaży - kolejna perełka. Port Saplaya zwany "Małą Wenecją". Przepiękne kolorowe domki, łódki, roślinność i pełne słońce. To był zdecydowanie najcieplejszy dzień naszego pobytu (20 stopni jak nic!). 



W całej Walencji jest mnóstwo tras rowerowych. My również poruszałyśmy się na rowerach miejskich, czyli valenbisi. Dzięki temu na przykład z portu szybko mogłyśmy dostać się do parku Turia i kolejnej słynnej atrakcji miasta, czyli...



...do Miasta Sztuki i Nauki.


Przyznam szczerze, że podczas wschodu słońca nad morzem trochę zmarzłam :D 
Ale widoki i Sangria stanowiły dobrą rekompensatę ;)



Jak na typową turystkę przystało, odwiedziłam wszystkie obowiązkowe punkty wycieczki w mieście.



Ale chyba najbardziej podobały mi się fontanny! :D


Do zobaczenia Hiszpanio!

Komentarze

  1. Uwaga! Ogladanie zdjęć i czytanie relacji przy jednoczesnym słuchaniu utworu Barcelona skutkuje niekontrolowanym przejściem do wyszukiwania lotów co może znacznie uszczuplić wasze konto.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty